Sunday, July 18, 2010

Ania nadaje z Tbilisi

Priwiet! Paka! No własnie. Trzeba bylo szybko przypomniec sobie rosyjski, bo inaczej nie mozna sie tutaj dogadac. Pokolenie naszych rodzicow i starsi mowia w tym jezyku , dzieci co nieco po angielsku, natomiast z naszymi rowiesnikami porozumiec sie nie da..no chyba ze jezykiem 'migowym', tak jak to tutaj robia spotkani przez nas Finowie czy Niemcy. Radzimy sobie wiec jakos, raz pewna dziewczyna powiedziala nam 'dzien dobry', na co ja odpowiedzialam 'dziekuje', ale poza tym komunikacja na poziomie podstawowym jest bez zarzutu.

Azerbejdzan, Gruzja i Armenia sa niezaleznymi krajami, kazdy z nich z innym swoistym jezykiem narodowym. Dla nas odczytanie czegokolwiek jest po prostu niemozliwe, kazdy kraj ma swoisty alfabet inny od naszego. W kazdym z pieknych miejsc najpierw dbamy o naszego rjebionka, znajdujemy wiele placow zabaw swietnie tutaj utrzymanych, parki, czy przyciagajace Dawida bez opamietania fontanny, ktorych tu mnostwo. Potem czas na zwiedzanie najciekawszych miejsc, lokalna kuchnia i ..bieganie za Dawidem;)

Baku okazalo sie bardzo nie turystycznym miejscem. Nie chodzi mi o tlumy ludzi, od ktorych zawsze stronimy, lecz o cala baze noclegowa, mozliwosc zwiedzania czy znalezienie restauracji. Samo miasto zadbane, ogromne surowe budynki i mnostwo bardzo drogich samochodow i ekskuzywnych salonow, ale tez piekna szeroka przymorska promenada i pyszna orientalna herbata podawana w malutkich szklaneczkach.

Gruzja i Armenia okazaly sie byc nam bardziej przyjazne, latwiej o dobry nocleg, transport, dobra restauracje czy ciekawe zabytki a przede wszystkim mnostwo tu usmiechnietych zyczliwych ludzi. Dawid zebral kilka batonow czekoladowych w jeden dzien od nieznajomych.

Milo bedziemy wspominac pobyt w Ureki nad cieplym Morzem Czarnym i Batumi, na prawde wypoczelismy a Dawid mial wielka frajde z zabawy na plazy. Slicznym miejscem szczegolnie na pobyt z dzieckiem jest tez jezioro Sevan w Armenii. Tez czysta woda, tylko chlodniejsza. Spotkalismy tam Ormianina, ktory swietnie mowil po polsku, poniewaz pracowal we Wroclawiu w latach 90-tych.

Kuchnia tutejsza to miedzy innymi haczapuri, czyli pszenny placek ze slonym bialym serem smazony na oleju, ale tez hinkali, czyli cos w rodzaju pierogow z miesem tylko klejonych na ksztalt owocu granatu. No wlasnie, granat, ten owoc jest tutaj bardzo popularny, pijemy pyszne soki nie tylko granatowe, rowniez swiezo wycisniete z owocu rozy czy wisniowe, jemy swieze figi - pyyycha. W Erevaniu kilka dni temu byl nasz minister Sikorski. LOT uruchomil bezposrednie przeloty na trasie Warszawa Erevan raz w tygodniu (Sikorski przylecial rzadowym;), a my wracamy jeszcze przez Ryge lotewskimi liniami AirBaltic.

Teraz czas na Tbilisi- chyba najciekawsza i najbardziej nam przyjazna stolica z wszystkich dotychczasowo tutaj zwiedzanych. Dzisiaj bylismy w ogrodzie botanicznym i podziwialismy stare miasto. Slicznie.

Bardzo dziekujemy za wszystkie pozdrowienia kochanej rodzince i wszystkim drugam tudziez druzjam! Daswidanija w Polszy!

3 Comments:

At Monday, July 19, 2010 2:04:00 AM, Anonymous Anonymous said...

Też Was gorąco pozdrawiamy i czekamy na Wasz powrót ucałowania rodzice i Paweł

 
At Monday, July 19, 2010 6:10:00 AM, Anonymous Anonymous said...

I drudzy rodzice tez.

 
At Monday, July 26, 2010 3:42:00 AM, Anonymous JacekG said...

Cześć, spotkaliśmy się pod monastyrem w Sanahin, fajnie, żę wyprawa się udała! potwierdzam, że słusznie poinformowaliśmy Was o Radku Sikorskim i jego Lot'cie ;) nasza relacja z Armenii - http://www.globtroteria.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=62&Itemid=102 . Pozdrawiam!

 

Post a Comment

<< Home