Monday, July 04, 2016

Dzień 6

Dzieci zostały z mamą w naszej drewnianej chatce, a ja pierwszym porannym promem udałem się w trzygodzinną przeprawę na ostatnią w archipelagu Lofotów wyspę Rostlandet w grupie wysp o nazwie Rost. Podróż trwała trzy godziny i kosztowała 155 koron. Pod drodze statek zatrzymuje się na krótko na skalistej wyspie Vaeroy i sunie dalej na płaską jak stół wysepkę Rostlandet, gdzie Pani Kari zabierze mnie na kilkugodzinne, morskie safari. Wypłynęliśmy zaraz przed czternastą małą łodzią z silnikiem ciągnącą za sobą jeszcze mniejszą motorówkę. Zastanawiałem się początkowo po co nam ta motorówka, ale gdy zobaczyłem skaliste nabrzeże wysepki Skomvaer wszystko było jasne. To tutaj znajduje się latarnia morska widziana przez statki z dużej odległości. Pogoda tego dnia była fantastyczna i słońce prażyło jakby na innej szerokości geograficznej. Niebo było granatowo-błękitne, a słupek rtęci dochodził do dwudziestu kresek. Lato na Lofotach. Głównym celem wycieczki było zobaczenie małych ptaszków o kapitalnym wyglądzie – biało-czarnym upierzeniu i czerwono-pomarańczowym dziobie i podobnych nóżkach. To maskonury atlantyckie (Atlantic Puffin). Jest ich tutaj coraz mniej ze względu na zmniejszającą się, przetrzebioną populację śledzi, którymi te ptaszki się żywią. Widzieliśmy setki maskonurów, mew, kaczek, orły, czaple i kilka jeszcze innych gatunków ptaków. Ornitologiczny raj. A przed samą wysepką Skomvaer pokazały się nam dwie foki. Około 18.00 byliśmy na lądzie wyspy Rostlandet, gdzie musiałem poczekać jeszcze dwie godziny na powrotny prom do Moskenes. Wróciłem na dziesięć minut przed północą, w pełnym słońcu, aby dowiedzieć się, że nasza reprezentacja przegrała w karnych z Portugalią.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home