Saturday, February 18, 2006

Kraj Dogonow

Dzien trzydziesty i czwarty
Rano taxi brousse do Bandiagary. Czekamy i czekamy, a ludzi nie ma. Kierowca oczywiscie nie odjedzie dopoki nie napcha calego auta czyli 9 osob. Skonczylo sie na tym, ze musialem kupic 6 biletow, bo inaczej czekalibysmy do jutra chyba. Zajezdzamy do Bandiagary a tam burza piaskowa. Nic nie widac. Wlasciwie to widac, ale tylko piasek latajacy w powietrzu. Przy omlecie z piaskiem i piaskowej herbacie negocjujemy z przewodnikiem warunki 3 dniowego trekkingu w kraju Dogonow. Krzychu odpuszcza, bo mam mnostwo czasu na ten region, a ja z Abdulayem pedzimu po bezdrozach do wioski Djigibombo. Pozniej do Kani Kombole, gdzie trafiamy na targ odbywajacy sie raz w tygodniu. Pieknie. Zrobilem chyba 100 zdjec albo i wiecej.
Jutro do Ende.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home