Tuesday, February 16, 2010

Cordoba

Zatrzymalismy sie w Santiago del Estero. Okolo godziny 13.00 w miescie, argentynskim zwyczajem, po ulicach chodzily tylko wyglodniale psy. Slupek rteci wskazywal 42 stopnie. Kazdy kto mogl siedzial w domu lub w pracy. Wieczorem obywatele ruszyli na ulice. W Santiago nie ma wiele atrakcji dla turystow, ale mily plac z kosciolem w centrum miasta, gdzie cale rodziny spedzaja godziny delektujac sie nizsza temperatura, jest warty odwiedzenia.

Z Santiago do Cordoby jest juz niecale 450 kilometrow. Moje wyobrazenie o tym miescie rozminelo sie z rzeczywistoscia. W pierwszy dzien bylismy rozczarowani widzac brudne, obdrapane budynki z lat 60 i 70 tych, psy biegajace po ulicach i kolonialna architekture w oplakanym stanie. Cordoba nie jest jednak taka zla. Potrzebuje czasu. Zwiedzilismy kompleks Manzana Jesuitica wpisany na liste UNESCO, gdzie wiekszosc budynkow sluzy dzisiaj najstarszemu uniwersytetowi w kraju. Zobaczylismy przepiekna katedre na glownym placu i okazalo sie, ze Cordoba to przyjemne miasto.

Do Rosario dotarlismy dzisiaj czyli we wtorek. Kolejne 400 kilometrow jazdy autem i kolejne duze argentynskie miasto. W Rosario mieszka ponad milion Argentynczykow. To tutaj urodzil sie jeden w latynoskich zbrodniarzy, ktorego podobizne wielu nosi dzis dumnie na koszulkach. Ernesto Guevara, przydomek "Che". Oprocz tego raczej wstydliwego faktu, Rosario moze sie pochwalic ciekawym polozeniem nad druga najwieksza na kontynencie rzeka Parana. Podobna maju tu plaze. Pojedziemy jutro zobaczyc. Nad brzegiem ufundowali sobie ogromny pomnik - Pomnik Flagi Argentynskiej. Milo pospacerowac przy wodzie. Pojutrze ruszamy do stolicy.

2 Comments:

At Wednesday, February 17, 2010 7:53:00 AM, Anonymous Anonymous said...

a gdzie są Wasze zdjęcia -jak Tam mój wnuczek? pozdrawiam i całuję mama-babcia

 
At Wednesday, February 17, 2010 9:40:00 AM, Anonymous Ania Sz said...

Kochana babciu Dawidka, nie zawsze mozliwe jest dodanie zdjec przez hotelowy internet a czesto tez nie ma w ogole dostepu do internetu. Calusy wielkie, Dawidek nie chcial wyjsc z autka na monety na ulicy, tak musie podobalo krecenie kierownica;-) wiec do Buenos on prowadzi naszego forda.

 

Post a Comment

<< Home