Monday, February 20, 2006

W Ouaga dzien kolejny

Chcialem zalatwic tylko wize i jechac dalej, ale to nie tak latwo. Ambasada Ghany mnie troche przytrzymala. Wiza do odbioru i to jutro po poludniu dopiero. Nigdy nie moge tego zrozumiec co oni robia w tych ambasadach i konsulatach, przeciez to kwestia pieczatki i podpisu. Jednak okazuje sie, ze to bardzo powazna sprawa, jak powiedzial mi dzisiaj straznik ambasady. Szef, to znaczy ambasador, przychodzi dopiero kolo dwunastej i nie moze przybic zbyt wielu pieczatek dziennie i zlozyc zbyt wielu podpisow. Wiec ja musze czekac do jutra. A dlaczego nie moge dostac rano wizy? No bo szef dopiero jutro bedzie moj wniosek rozpatrywal. No coz, miejmy nadzieje, ze rozpatrzy go szybko.
Jeszcze slowo o Burkinie. Mieszka tu okolo 12 milionow ludzi na dosc nieduzym obszarze co daje temu krajowi najwieksza prawie gestosc zaludnienia w regionie. Atrakcji turystycznych zbyt wielu to nie ma. Moze poza barwnym targowiskiem w Gorom Gorom i poludniowymi regionami kolo Banfory. Jak dostane jutro wize to w srode spadam do Ghany, krolestwa Ashanti.

4 Comments:

At Tuesday, February 21, 2006 2:25:00 AM, Anonymous Anonymous said...

co z fotkami sie pytam.
pozdrowienia z koszalina

 
At Tuesday, February 21, 2006 2:38:00 AM, Anonymous Anonymous said...

Fotki dopiero chyba po powrocie beda. Nie dosc, ze kawiarenki nieprzystosowane do obrabiania zdjec, to na ulicach tez nie latwo pstrykac. Zaraz znajduje sie jakis stroz porzadku, krzyczy wymachuje rekami, zada kasy albo chce zabrac aparat. Ale jakos tam pstrykam...
Maly

 
At Tuesday, February 21, 2006 5:21:00 AM, Anonymous Anonymous said...

maly lej tych czarnuchow, czeam juz w londynie na ciebie, pojdziemy na dobre jedzonko i niewatpliwie piweczko. pozdro

 
At Tuesday, February 21, 2006 8:33:00 AM, Anonymous Anonymous said...

Widze ze ogólnie jest wesoło :-), to dobrze.

 

Post a Comment

<< Home