Monday, July 02, 2007

Namibia i przestrzen

Z tego calego zamieszania zapomnialem dodac, ze nasze bagaze ostatecznie dolecialy do Kapsztadu i moglismy je odebrac z lotniska. W koncu mielismy swiezy zapas szminek, suszarki do wlosow i czysty garnitur...:-)

Wrocmy jednak do Namibii. Kraj ten, podobnie z reszta jak RPA to ogromne przestrznie, przypominajace mi troche Arizone czy Teksas, albo znana mi tylko z opowiadan Australie. Jedziemy przez setki kilometrow i nie ma ani zywej duszy. Nie ma miast, nie ma wiosek, nie ma ludzi.
Namibia to bardzo mlody kraj, niepodleglosc uzyskali w 1990 roku. Uprzednio byla to czesc RPA. Dziasiaj kraj nalezy do bogatszej czesci afrykanskiego kontynentu, ale roznice w poziomie zycia obywateli sa ogromne. Stad tez biora sie wszelkie animozje i przestepczosc.
Pierwszej nocy w Namibii spimy w Keetmanshoop. Na mapie niby to miasto, w rzeczywistosci nazwalbym to osada.
Wczesnie rano ruszamy w kierunku najstarszej na swiecie pustynii - Pustynii Namib. Poznym popoludniem mijamy tabliczke Sesriem. To mala wioseczka przy bramach parku narodowego Naukluft utworzonego na obszarze pustynii. Dotarlismy w sama pore, zeby zobaczyc kilkusetmetrowe wydmy mieniace sie roznymi kolorami w zachodzacym sloncu. Przepieknie.
Po zimnej nocy w namiocie rano przed switem ruszamy ponownie na pustynie. Widac slady zwierzat na piasku. Moze to antylopy Oryx albo Kudu, albo jedno z malych zwierzatek zamieszkujacych ten niegoscinny teren.
Punktem docelowym jest Dolina Smierci - plaski teren, teraz w zimie zupelnie wyschniety, z ktorego gdzie niegdzie wystaja kikuty obumarlych drzew tworzacych atmosfere pustki i izolacji. Ciemnobrazowe konary drzew wyrastajace z bialego podloze wygladaja niesamowicie na tle pomaranczowo-czerwonych wydm. Warto tu przyjechac.
Zrywa sie burza piaskowa. Dotarcie do namiotow zajmuje nam godzine i jest troche utrudnione. Oczy pelne piasku. Wszedzie piasek.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home