Friday, March 02, 2007

Lot przez burze

Pasazerowie najedli sie dzisiaj troche strachu. Wszyscy oprocz nas. My nie, my nie balismy sie ani troche. Pogoda w Kucie rano nie byla najlepsza, padalo i niebo bylo zachmurzone. Wystartowalismy w miare nowym airbusem AirAsia i za trzy godziny mielismy byc w Kuala Lumpur. Jakas godzine przed ladowaniem male turbulencje. Nawet mnie obudzilo, bo spalem. Samolotem zaczelo trzasc coraz bardziej, az nagle mocno gruchnelo. Skonczyly sie smiechy i gadanie tylko slychac bylo trzask zapinanych pasow. Nic tak nie dziala jak trubulencje, zadne prosby stewardes. Nagle mocny spadek w dol, moze jakies kilkadziesiat metrow i... wylecielismy w koncu z burzy. My nie, mysmy sie nie bali.

Jestesmy wiec znowu w Kuala Lumpur, to juz trzeci raz w Malezji podczas tego wyjazdu. Za kazdym razem musze prosic celnikow na lotnisku, zeby mi nie pieczetowali nowych stron, bo nie zostalo mi ich wiele. Malezja jest widocznie bogatsza od Indonezji.

Jutro sprobujemy wjechac na najwyzsze wieze na swiecie Petronas Towers. Moze sie uda. Podobno z biletami bywa roznie.

No wiec "Bye bye Indonesia". Nie bedzie juz wszechobecnego YES, YES na ulicy. I wiecznego pytania "You need transport? YES? YES? Indonezja to piekny kraj i przemili ludzie mimo, ze ciezko im sie porozumiewac po angielsku, ale to nasze zmartwienie. To my powinnismy sie nauczyc indonezyjskiego.

Informacja specjalna dla Agaty: Tak, tak, Maciek byl o wschodzie slonca ogladac delfiny. Romantyczna sceneria ze wschodzacym sloncem nad wyspa. Podobalo mu sie chyba. Nakrecil caly film. Indonezja zmienia kazdego.

1 Comments:

At Friday, March 02, 2007 11:03:00 AM, Anonymous Anonymous said...

Nie wiem czy mam się cieszyć, czy być rozczarowaną.
Pozdrawiam Was serdecznie wraz z moimi bardzo grzecznymi synkami. Całuski dla Filipka.

 

Post a Comment

<< Home