Thursday, January 26, 2006

Nouakchott

Dzien 12 i 13
Ktos kiedys mial wspanialy pomysl, zeby wybudowac miasto na pustyni. I do dzisiaj mieszkancy stolicy Mauretanii musza z tego powodu cierpiec. Jezeli mozna powiedziec, ze jakies miasto jest brzydkie to Nouakchott jest 10 razy gorsze. Wszedzie pyl. Jest jednak jedno mile i ciekawe miejse - port rybacki. Dziesiatki kolorowych lodzi przybijajacych do brzegu poznym popoludniem, aby wyladowac zlowione przez caly dzien ryby tworzy ciekawy spektakl.

Jeszcze slowo odnosnie ambasad. Mali - super sprawna ambasada. 3 godziny i wiza gotowa. Ambasade Senegalu omijajcie z daleka jak mozecie. Czekamy rano przed 9.00. Wpada konsul i od razu zaczyna do nas krzyczec, ze wizy w poniedzialek (jest czwartek, w srode go w ogole nie bylo) i ze dzisiaj nic nie zalatwimy. Przychodzi jakis Azjata - petent, tez go wyrzucil. My na to; "Messieur, avion de Dakar demain", ze niby mamy jutro samolot z Dakaru. A on caly czas krzyczy, ze w poniedzialek. No to my czekamy. 5 minut, 15 minut. W koncu sie zlitowal i rzucil nam formularze. Wizy jutro do odbioru, krzyczy. My na to znowu, ze mamy ten samolot jutro i ze musimy byc dzisiaj w Dakarze. Wizy do odbioru o 5 po poludniu. No i tyle wywalczylismy. Ale nie jest zle, mogl przeciez nas przetrzymac do poniedzialku albo dluzej... Przeciez on jest tu wladza a my jakimis bialymi "poddannymi" ktorym musi pokazac swoja sile.
Takze jutro Senegal. Senegal sans egal jak bylo napisane w ambasadzie. Zobaczymy.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home