Wednesday, February 08, 2006

Zostalem sam

Dzien 23
No i zostalem sam. Wlasciwie tak i nie. Ciezko byc samotnym Afryce. Juz rano na dworcu mialem dziesieciu kolegow, tyle tylko ze kazdy chcial jakas kase za swoja kolezenskosc. Podziekowalem wiec i popedzilem w strone granicy z Gambia. Dotarlem do rzeki Gambia po poludniu i dalej prom. Jakas godzina czekania i banda okolo dwustu pasazerow wskoczyla na rozchybotana lodke. To smutne, ze kraj majacy rzeke na ponad 500 kilometrow dluga nie moze sobie nigdzie wybudowac mostu. No coz bieda. Ale nie jest tak zle, moge sobie w koncu wiecej pogadac, bo Gambijczycy mowia po angielsku. Tak. Przynajmniej staraja sie.
Dotarlem do Banjulu. Dziwna stolica. To wlasciwie wioska, przynajmniej tak wyglada. Mialem sie spotkac z Mackiem. I spotkalem sie. I z Mackiem i z niespodzianka. Poznal jakiegos angola w samolocie do Banjulu i zostal zaproszenie do najlepszego hotelu w tym malym kraju. Wyobazcie sobie teraz moj szok. Po trzech tygodniach podrozowania w kurzu, pyle i spalinach wyladowalem w hotelu z basenem, czterema barami i atlantycka plaza. I to calkiem niedrogo - za darmo. Ciezkie jest czasami podrozowanie;-)

1 Comments:

At Wednesday, February 08, 2006 1:21:00 PM, Anonymous Anonymous said...

No to pieknie moj Tomusiu, minus 1000 punktów trawelerskich za ten resort!!!A ja nabijałam tyle punktów przez ten czas, zaprosiłam myszy i karaluchy do pokoju, a ty prosze! Pięknie!!:-)

 

Post a Comment

<< Home