Wednesday, July 05, 2006

La Habana

Dzien 3
W koncu jestesmy na internecie. Mielismy male zamieszanie przez pierwsze dwa tygodnie. Zgubione bagaze, utrudniony przez Fidela Castro dostep do sieci i teraz male klopoty z zakupem biletow na Trynidad. Ale po kolei.

Rozpoczal sie wiec dzien bez plecakow i bez pewnosci czy je odzyskamy. Na lotnisku powiedziano nam, ze mamy zadzwonic wieczorem, to moze przyleca z Caracas. My wiec tymczasem ruszylismy na podboj dwumilionowej Hawany. Jest piekna, ale strasznie zaniedbana.
Malecon to glowna, szeroka ulica nad oceanem ciagnaca sie od starej Hawany, przez centrum az po dzielnice Vedado. To tutaj, jak w filmie Buena Vista Social Club, na wiosne fale uderzajace o nabrzeze zalewaja pedzace stare amerykanskie auta.
Wstalismy rano kolo 8. Mieszkamy na 3 pietrze starej kamienicy w Centro Habana za 20USD w mieszkaniu sasiadow naszego gospodarza Julio. Swoje pokoje mial wypelnione goscmi, wiec wyslal nas do sasiadki.
Wszystkie kamienice sa tutaj stare, ale te w centrum miasta robia najwieksze wrazenie. Maja po 3, 4 a czasami wiecej pieter i nie wiadomo dlaczego jeszcze stoja. Sa popekane, obdrapane i rozwalajace sie. Mieszkancy dokonuja najrozniejszych przerobek, dobudowek, dziela pokoje na mniejsze. Wszystko grozi zawaleniem. Polecam przy okazji ksiazke ¨Brudna trylogia o Hawanie" dla lepszego obrazu miasta.
Pomiedzy kamienicami ciagna sie waskie uliczki pelne dzieciakow grajacych w pilke, baseballa i inne gry. Do baseballa uzywaja patykow i zakretek od butelek. Obok siedza sasiedzi i dyskutuja to o tym i o tamtym. Wydaje sie jakby nikt nigdzie sie nie spieszyl i nikt nie pracowal.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home