Friday, July 21, 2006

Surinam

Dzien dwudziesty piaty plus jeden
Wyladowalismy po poltoragodzinnym locie w porcie lotniczym imienia Adolfa Pengela w Surinamie. Godzina nie najlepsza do ladowan, ale znalazl sie jakis milosierny hinduski taksowkarz, ktory zawiozl nas za pol ceny do guesthousu w centrum Paramaribo. Lotnisko jest oddalone od stolicy o jakies 50km, wiec jechalismy prawie godzine.
Rano wyruszylismy na podboj miasta. Paramaribo to stolica tego niewielkiego kraju na polnocy Ameryki Poludniowej. Kilka osob na ulicy zapytalo nas dlaczego przyjechalismy akurat do Surinamu. No i co im mielismy odpowiedziec?
Kraj ten w wiekszosci pokrywa las rownikowy i turysci przylatujacy tutaj to glownie pasjonaci wypraw do dzungli i obserwowania przyrody. My z wielka checia poplynelibysmy tez na tydzien wglab kraju, ale ceny wypraw sa kosmiczne. Turystyka w Surinamie dopiero raczkuje i wybor i konkurencja jest niewielka.
Surinam byl kiedys kolonia holenderska, dlatego dzisiaj mieszkancy mowia glownie po holendersku i turysci w wiekszosci przylatuja z Amsterdamu.

Mamy mala awarie sprzetu fotograficznego. Nasz Nikon przestal dzialac, tak zwyczajnie nie chce robic zdjec. Sytuacja zmusila nas wiec do odwiedzin lokalnych sklepow fotograficznych. Kupilismy mala malpke i dostalismy w prezencie pilke nozna. Super! Na pewno sie nam przyda po drodze pilka do nogi. Moze w Brazylii pogramy :-)

1 Comments:

At Saturday, July 22, 2006 6:34:00 AM, Anonymous Anonymous said...

Witam, no prosze ale promocja, pilka do nogi! Nie zapomnijcie jej zabrac do Nysy. Sledzimy codziennie Wasza wyprawe!!! Pozdrawiamy Was serdecznie!!!

A&P DUBLIN

 

Post a Comment

<< Home