Monday, February 05, 2007

Maciek nurkuje z rekinami

Dziewiaty dzien - dzien rekina

Nie wiem od czego zaczac, bo to trudne do opisania co sie dzisiaj wydarzylo. Zaczne od tego, ze historia byla chyba nawet smieszniejsza od tej w Gambii. Do wioski Donsol przyjezdza sie wlasciwie tylko po to by zobaczyc ogromne rekiny wielorybie, ktore przyplywaja do pobliskiej zatoki co roku na kilka miesiecy. Wody zatoki bogate sa w plankton ktory jest ulubionym przysmakiem tych najwiekszych na swiecie ryb. Sa zupelnie niegrozne i mierza do okolo 20 metrow. Najczesiej spotykane osobniki to okolo 8 -10 metrow.

Wyruszylismy rano okolo 8.00. Maciek, ja i para Niemcow. Zapytano wszysctkich czy umieja plywac i czy z rurka i maska radzimy sobie bez problemu. Wszyscy, lacznie z Mackiem odpowiedzielismy chorem, ze oczywiscie. Plywalismy po zatoce przez jakas godzine bez sukcesu. Rekinow nie bylo. Nagle nasz spotter (przewodnik, ktory wypatruje rekiny) cos zauwazyl. Na lodce male poruszenie i okazalo sie, ze sa rekiny. Wszystko trwalo dosc szybko. Komneda do przygotowania padla i haslo REKIN, REKIN i nagle wszyscy wskoczyli do wody. Wyplywamy. Ale bez Macka. Ogromny kolos przeplynal pod nami i zniknal w glebinach. Kilkadziesiat metrow dalej wyplywa Maciek plujac slona woda. Widziales rekina? Gdzie? - pyta. Doplynelismy wszyscy do lodki. Kosztowalo go to zwrot wypitej wody. Przewodnicy mieli ubaw. Wszyscy w smiech. I tak jeszcze kilka razy. Ostatecznie sukces osiagnal, za drugim razem rekina widzial.
Generalnie to niesamowite doswiadczenie. W sumie widzielismy rekinow kilkanascie. Najwiekszy mial ponad 10 metrow i plynelismy przy nim ponad sto metrow, podczas gdy kolos przygladakl sie nam otwierajac paszcze srednicy ponad metra.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home