Sunday, February 25, 2007

Statek

Tak jak zaplanowalismy tak zrobilismy. Prom z Lembaru na Lomboku byl tym razem troche szybszy i wygladal znacznie lepiej. Ten, ktorym plynelismy kilka dni wczesniej nadawal sie juz chyba tylko na zlom. Faktycznie stal w porcie i poddany byl remontowi generalnemu. No wiec nasza nowa maszyna doplynela popoludniu do Padangbai na Bali i wyruszylismy do wioski Tulamben. Po co? Wlasciwie nic w samej wiosce nie ma, ale 30 metrow od brzegu lezy zatopiony wrak amerykanskiego statku wojennego Liberty. Mozna go zobaczyc nie nurkujac z butla tylko z rurka i maska. Czegos takiego nie widzialem jeszcze. Wrak lezy na kilku - kilkunastu metrach glebokosci i woda jest na tyle przejrzysta, ze widac go dokladnie. Wokol plywaja polmetrowe kolorowe ryby, a wracajac natknelismy sie na osmiornice. Warto tu przyjechac.

Dzisiaj jest niedziela i jestesmy w Lovinie. Bali nie jest duza wyspa, ale drogi nie sa w najlepszym stanie i sa do tego troche krete. Dwie godziny zajal dojazd z Tulamben do Loviny. Wioska nastawiona na turystow i bez nich ciezko byloby jej funkcjonowac. Niestety ich nie ma, bo to nie sezon. W lipcu i sierpniu podobno sie zjezdzaja. Jutro plyniemy zobaczyc skaczace o wschodzie slonca delfliny. Moze sie uda....
Pozdrowienia dla Wujka i Cioci z Wroclawia, co to nurkowac lubia. Polecam wrak Liberty i okoliczne rafy. Musicie tu zajrzec.

3 Comments:

At Sunday, February 25, 2007 10:06:00 AM, Anonymous Anonymous said...

Ciekawe, pozdrawiam
R. Sz.

 
At Wednesday, February 28, 2007 5:04:00 AM, Anonymous Anonymous said...

i co z tymi delfinami? delfiny o wschodzie słończa i mój brat? Funny.

 
At Thursday, March 01, 2007 2:01:00 AM, Anonymous Anonymous said...

Nasi podroznicy sa dzisiaj (czwartek) w miejscowosci Kuta niedaleko Denpasar i lotniska na Bali. Delfiny w Lavinie o świcie widzieli,jedli świeże rambutany potem pojechali do Ubud, byli na pokazie tańców balijskich i na targu, ale o tym Tomuś napisze więcej i ciekawiej już sam. Jutro ruszają w droge powrotną, lecą do Kuala Lumpur no i do Londynu.Co niektórzy zostają w Londynie (pozdrowienia dla Maćka!)a inni (Tomek)lecą do Wrocławia, a tam już ktoś będzie czekał(a) :-), żeby Go dowieźć do Nysy!!!W końcu!!!

 

Post a Comment

<< Home