Sunday, August 12, 2007

Kruger

Ostatnie trzy dni spedzilismy juz w RPA. Przy granicy z Mozambikiem utworzony jest jeden z najbardziej znanych na swiecie parkow narodowych. Park Narodowy Krugera. Przepieknie. Jestesmy juz w Polsce, takze przy najblizszej okazji umieszcze kilka zdjec.

Sunday, August 05, 2007

Archipelag Bazaruto

Z Pemby do Beiry sa tylko trzy dni drogi autobusami. Z Beiry do Vilankulos caly jeden dzien. Trzeba miec niezla wytrzymalosc fiyczna i psychiczna, aby zniesc trudy podrozowania polnocnego Mozambiku. Jakos dalismy rady. Dotarlismy lekko wycienczeni do spiacego miasteczka nad oceanem. W Vilankulos postanowilismy troche odpoczac. Archipelag Bazaruto jst bardziej dostepny dla turystow z mniejszymi portfelami. Nie oznacza to, ze latwo sie go zwiedza, ale mozna to zrobic, nie wydajac fortuny. Bylismy na wyspie Magaruque i Bazaruto. nurkowalismy na 2 milowej rafie. Cos pieknego. Wszystko co mile konczy sie jednak szybko. W niedziele pobudka o 2 nad ranem albo w nocy jak kto woli i do autobusu. Siedzimy sobie teraz w stolicy tego wielkiego kraju i uzywamy internetu. Na tutejsze warunki to luksus. Do uslyszenia.

Archipelag Quirimbas

Faktycznie najlatwiej dostac sie jest na najwieksza wyspe Ibo. Najlatwiej wcale nie oznacza latwo. Do tej pory to jest rekord. Wstalismy o 2.40 rano!!! Wlasciwie nie wiem czy to rano, moze to noc, a dla niektorych wieczor. W kazdym badz razie zlapalismy chape (czytaj szape), czyli minibusa, jadacego do wioski Quissanga. 10 godzin godzin telepania i jestesmy nad brzegiem morza. Tam trzeba bylo czekac na drewniana lodke z zaglem uszytym ze starych workow, ktora w trakcie wysokiego stanu wody w czasie przyplywu morza miala nas zabrac na wyspe Ibo. Kapitan zapewnial nas, ze wiatr dzisiaj jest dobry dlatego powinnismy doplynac w godzine. Dla niego godzina to co innego niz dla nas. Po 3,5 godzinach dobilismy na plaze wysepki. Znalazla sie jakas kobita, ktora zaprowadzila nas do czyjegos ogrodka i tam rozbilismy namioty. Mielismy towarzystwo. Pierwsi Polacy na szlaku - Beata i Tomek. Pozdrowienia.
Sama wyspa Ibo nie grzeszy moze pieknymi plazami, ale ma swoisty klimat. Piaskowe uliczki, stare zapuszczone portugalskie budynki i place i wszechpanujaca cisza i spokoj.
Dzien kolejny spedzilismy na lodzi motorowej. Maja tu problemy z paliwem, ale jakos sie udalo troche znalezc ropy. Ponurkowalismy, podplynelismy do wyspy Matembe i do piaszczystych wyspepek pojawiajacych sie tylko w czasie odplywu. Pieknie.
Zeby poznac dobrze archipelag, trzeba miec naprawde sporo pieniedzy. Na pozostalych wyspach nie ma miejsc noclegowych poza luksusowymi hotelami kasujacymi kilkaset dolarow za dobe. Wiec wrocilismy do Quiassangi opuszczajac wyspy. Z Quissangi do Pemby dzielilo nas juz tylko znajome 100 km wertepow i 8 - 10 godzin jazdy na pace ciezarowki z kurami, golebiami, malymi dziecmi i wszelkiego rodzaju towarami.